środa, 25 kwietnia 2018

Czarna Maska z Colosseum

 

    Wędrujące po terenach II Rzeczypospolitej cyrki, obok tradycyjnego repertuaru z akrobatami, żonglerką, tresurą i klaunami, miały w swoim programie niekiedy także pojedynki zapaśników. Walki te mocno pachniały hochsztaplerką, ale były popularne i sprowadzały liczną widownię. Ludzie chcieli wierzyć, że mocowanie się siłaczy jest rzetelne, a wyniki walk uczciwe.
  Na początku sierpnia 1927 r. zawitał do Białegostoku cyrk Colosseum. Rozbił zwyczajowo namiot na placu przy Nadrzecznej róg Sienkiewicza. Obok popisów cyrkowców ogłaszał na afiszach także turniej walk w stylu francuskim z udziałem „sił pierwszorzędnych”. Prezentacja zapaśników nastąpiła 4 sierpnia. Na arenie stanęło kilkunastu atletów w różnokolorowych trykotach. Mieli walczyć przez kilkanaście dni. Stawka była międzynarodowa i doborowa: ogromny Rosjanin Orłow, Ukrainiec Aksionow, Żyd łotewski Widmajer, Duńczyk Peterson, Jugosłowianin Petrowić i jeszcze kilku innych, a wśród nich młody polski zapaśnik Szczerbiński.
  No i zaczęły się pod szapitem Colosseum chwyty, młynki, pasy i podwójne nelsony. Orłow walczył brutalnie, wręcz po chamsku, Widmajer imponował techniką, zaś warszawiak Szczerbiński elegancją stylu. Od razu stał się ulubieńcem białostockich widzów. Walki kończyły się przed czasem, albo padał, po upływie przepisowych 20 minut remis. Niekiedy, na życzenie stron, czas walki przedłużano aż do końcowego rozstrzygnięcia. Ażeby dodać turniejowi większych emocji organizatorzy wzywali chętnych amatorów do spróbowania swoich sił na arenie. Wśród zasiadającej na ławach publiczności zawsze znalazło się kilku chętnych, mających nadzieję na pokonanie któregoś z mistrzów. Tym razem zgłosił się miejscowy rzeźnik Berent i postawny kolejarz Giedroyć. Sensacją stało się także pojawienie się Czarnej Maski, zapaśnika walczącego incognito. Był to stary, wypróbowany chwyt, znakomicie zwiększający frekwencję, a tym samym zyski z biletów.
 
Pierwszym przeciwnikiem Czarnej Maski stał się grubianin Orłow. Rosyjski wielkolud przystąpił do walki z wyraźną nonszalancją. Jego rywal już w pierwszej minucie zastosował szybki przerzut i Orłow znalazł się na łopatkach. Gwałtownie protestował, lecz werdykt sędziowski był jednoznaczny. Zagłuszył go zgiełk rozradowanej tą sytuacją publiczności. Czarna Maska stał się postrachem kolejnych zapaśników. Po wyrównanym pojedynku zremisował ze Szczerbińskim, w 3 minucie pokonał Aksionowa, a Petersenem tak mocno rzucił na dywan, że ten na kilka chwil utracił przytomność. Tymczasem przegrany już wcześniej Orłow natarczywie domagał się rewanżu. W końcu komisja sędziowska uległa. 12 sierpnia Czarna Maska i Rosjanin znowu stanęli naprzeciwko siebie. Walka miała trwać tak długo, aż któryś z zawodników nie przeprowadzi zwycięskiej akcji. Od początku brutalność Orłowa dała znać o sobie. Nie tylko stosował nieczyste chwyty, ale zaczął również używać pięści. Podstawiał nogi. Dostał ostrzeżenie, potem drugie. Nic nie pomagało. W 28 minucie został zdyskwalifikowany. Czekała go kara pieniężna - 100 zł. Widownia decyzję arbitrów przyjęła gromkimi oklaskami.
  W ostatnich dniach turnieju doszło do decydujących pojedynków. Najpierw, w rewanżu, Szczerbiński położył Czarną Maskę, jednak sędziowie dopatrzyli się nieprawidłowości i zwycięstwo przyznali temu ostatniemu. Później odbyło się spotkanie zamaskowanego zapaśnika z Łotyszem Widmajerem. W nim Czarna Maska znalazł wreszcie swojego pogromcę. Musiał odsłonić twarz. Tajemniczym zapaśnikiem okazał się znany mistrz miasta Łodzi - Baowiak.
  W międzyczasie brutal Orłow dał na arenie pokaz walki z bykiem. Publiczność uznała, że znalazł właściwego przeciwnika.

Włodzimierz Jarmolik