wtorek, 26 grudnia 2017

Pierwsza hala targowa przy Zamenhofa

 

   W XIX wieku ulicę Zamenhofa nazywano Zieloną albo Jatkową. Przez całe lata kwitł tu handel. Od rana do wieczora było rojno i gwarno. I tutaj w 1921 roku zbudowano pierwszą w mieście halę targową.  Z dawnych hal targowych pozostała dziś w Białymstoku jedynie ta na Starym Rynku, na Bojarach. Często wspominana jest również charakterystyczna z półkolistym dachem hala na Rybim Rynku. Tę niestety rozebrano w latach 60. XX wieku. Ale była jeszcze jedna. To ona powinna być w pamięci białostoczan, bo przecież była pierwszą halą targową w mieście. Wybudowano ją w 1921 roku przy ulicy Zamenhofa 18. Na jej budowę miasto wyasygnowało własne fundusze, po czym wydzierżawiło ją chrześcijańskim kupcom.
  Pomimo reklamy, że właśnie tutaj można było kupić świeże towary po przystępnych cenach, to i tak całe przedsięwzięcie skazane było od samego startu na niepowodzenie. Bo i gdzie otwierać chrześcijańską halę w środku dzielnicy żydowskiej. Jako dobry dowcip powtarzano sobie slogan ją reklamujący. Brzmiał: "Kupujcie w Hali Miejskiej. Kto raz tu zajdzie na pewno stałym klientem będzie".
  Kłopot tylko był w tym, że mało kto miał szansę tu zajrzeć. Najliczniej reprezentowane były w tej hali kramy z "mięsem wieprzowym i rentowe oraz wyroby masarskie". Było ich aż 13! Obok nich znajdowały się dwa sklepiki z pieczywem i też dwa z warzywami i nabiałem oraz trzy spożywczo-kolonialne i cztery z manufakturą i galanterią. Razem kupców było więc 24.
Władze miejskie, które w sposób wyraźny sprzyjały rozwojowi tak zwanego handlu chrześcijańskiego zapewniały, że każdy kto "przyjdzie do hali może w niej nabyć co mu potrzeba". Namawiano więc, żeby traktując to niemal jak obowiązek koniecznie "osobiście sprawdzić i odwiedzić sklepy tej hali i naocznie przekonać się o tym".
  Hala nie wytrzymywała jednak konkurencji. Głównym jej przeciwnikiem był pobliski rynek. Sami kupcy handlujący w hali na Zamenhofa zdawali sobie sprawę z nierentowności przedsięwzięcia. Józef Chodorowski, masarz nad masarze, pomimo, że miał swój sklepik w hali, to przecież prowadził od dziesięcioleci swój wyborny sklep na rynku. Podobnie robił Wacław Mioduszewski, właściciel dużego magazynu z galanterią, mieszczącego się w kamienicy przy Rynku Kościuszki 3. Wystarczyło przejść się Zamenhofa, aby pozbawić się wszelkich złudzeń.
Pamiętano, że w XIX wieku Zamenhofa nazywano ulicą Zieloną, albo Jatkową. To na niej od ponad 100 lat mieściły się niewielkie żydowskie sklepiki z koszernym mięsem. Sytuacja nie zmieniła się i w dwudziestoleciu międzywojennym. Tak więc rzeźników było tam pełno. Na Zamenhofa 5 była znana masarnia Woli, a po sąsiedzku pod 7 był rzeźnik Fajwel Bonczak. Za nimi byli Kaufman, Lewin i Dora Linczewska. Vis a vis miejskiej hali koszerne wyroby sprzedawał Salomon Reznik.
 

   Ale gdybyśmy tak spojrzeli na całą, przecież niewielką ulicę Zamenhofa, to okazałoby się, że była ona wielkim różnorodnym bazarem To co oczywiste w tamtym Białymstoku, był to bazar wyłącznie żydowski. A więc artykuły apteczne sprzedawał Izaak Peker. Oprócz medykamentów miał dobrze zaopatrzony dział kosmetyczny ale też z przyborami chirurgicznymi. Sprzedawał w hurcie i detalu. Pod jedynką, na samym rogu z rynkiem, był sklep z wyrobami bawełnianymi Sokołowera. Pod 17 był sklep z bielizną, pod 8 Amill sprzedawał drób.
  Handlowali nim też Geldbrot pod 1. Sklepów z galanterią było trzy. Jedna herbaciarnia i jedna jadłodajnia. Miało na Zamenhofa swoje zakłady dwóch kamaszników. Był też sklep z gotowymi pantoflami oraz zaledwie jeden prawdziwy szewc taki co to buty reperował. Pod 5 był sklep kolonialny, pod 9 kosmetyczny, a pod 12 sprzedawano koszyki. Pod 10 była mleczarnia Szlomy Kaganowicza. Prawie przy samej Białce pod 31 Chaim Długi handlował kożuchami. Jego sąsiadem był Szwarc właściciel niewielkiej olejarni.
  Były też trzy sklepy z owocami zwane wówczas owocarniami. Od rana po Zamenhofa rozchodził się smakowity zapach świeżego pieczywa z trzech piekarni. Był nawet na tej ulicy pod 9 sklep sportowy prowadzony przez Judela Kowarskiego. Samych sklepików spożywczych było aż 10. Branżę rzemieślniczą reprezentowali bracia Piorun prowadzący znaną w mieście stolarnię. Sklep ze szczotkami miał tu Salomon Kobryński. Sprzedawano na Zamenhofa porcelanę, ubrania, warzywa, zabawki, zboże i żelazo. A przecież była jeszcze przychodnia towarzystwa Linas Chajlim. Stał też dom Ludwika Zamenhofa, do którego pielgrzymowali esperantyści z całego świata. Od rana do wieczora było tu rojno i gwarno. Patrząc na dzisiejszą ulicę Zamenhofa trudno to sobie wszystko wyobrazić. Ba, trudno umiejscowić, gdzie był sklep tego czy innego kupca. Trudno też znaleźć ślad po chrześcijańskiej hali miejskiej. Nawet nie ma jej na żadnej starej fotografii. A może ktoś ją ma?

Andrzej Lechowski