poniedziałek, 15 stycznia 2018

Stowarzyszenie Mieszkańców Przedmieść

 


   W maju 1931 r. w Białymstoku pojawiła się nowa organizacja społeczna, skupiająca mieszkańców ubogich dzielnic miasta. A było ich wiele. Na poły rolnicze, zaniedbane przez władze miejskie i wojewódzkie, przyduszone panującym kryzysem, zaczęły wreszcie dopominać się głośno o swoje. Organizacja przyjęła nazwę Stowarzyszenie Mieszkańców Przedmieść. Do Stowarzyszenia należała zarówno odległa Wygoda, bliższe Bojary, jak też przyległe do centrum Piaski. Poza tym rozrzucone w różne strony kawałki Białegostoku: Ogrodniczki, Białostoczek, Dziesięciny, Pieczurki, Skorupy, Dojlidy, Starosielce, Słoboda,okolice dworca, Antoniuk, Marczuk, Nowe, Markowa Góra, Zacisze czy wreszcie Bazylka.
  Przedmieścianie mieli wiele wspólnych celów. Sztandarowe hasło było oczywiste: „podatki i inne ciężary w równej mierze ponosimy, to i prawo do wygód jednakowe mamy”. Śródmieście wymagało inwestycji z budżetu miasta, ale to szczególnie peryferie potrzebowały gwałtownej naprawy stanu uradzeń komunalnych.     Przedmieścianie dopominali się również o nowe mosty na Białej, latarnie, tańsze światło, uczciwe rozrachunki z rzeźnią, kuchnie dla bezrobotnych, wolny dostęp do miejskich placów targowych. W memoriale skierowanym w połowie 1932 r. do wojewody Mariana Zyndram-Kościałkowskiego poszli jeszcze dalej.
 

   Wyłożyli swoje potrzeby kulturalno-oświatowe. Domagali się nowych szkół i świetlic. Pieniędzy na prowadzenie kursów gospodarczych z ogrodnictwa, pszczelarstwa czy hodowli zwierząt futerkowych. Mieli w planach wydawanie dwutygodnika Przedmieścia Białostockie.
  Do 1936 r. przy usilnych staraniach działaczy, część tych zamierzeń została zrealizowana. Siedziba Stowarzyszenia przy Rynku Kościuszki 1 (II pietro) cały czas tętniła życiem. Tu odbywały się narady i odczyty, przyjmowano podania, udzielano porad. Przedmieścianie dorobili się swoich przedstawicieli w samorządzie miejskim, urzędzie rozjemczym oraz komisjach podatkowych.

Włodzimierz Jarmolik