W kwietniu 1927 roku aresztowano Chaima Rabinowicza i Jeszuę Teichera. Za fałszowanie dokumentów, a szczególnie paszportów. Interes był bardzo dochodowy, policja przez długi czas nie mogła trafić na trop przestępców, ponieważ ich wyroby były nie do wykrycia. Zdradził ich przypadek.
Chaim Rabinowicz był kierownikiem białostockiej filii Bałtycko-Amerykańskiej linii okrętowej. Ale jak każdy, chciał dorobić do pensji. I wymyślił, że będzie ułatwiał ludziom wyjazd z kraju. Przydatne okazały się liczne kontakty Rabinowicza. Do załatwienia niektórych spraw potrzebował jednak pomocy wspólnika.
Postanowił wciągnąć do interesu Teichera. Panowie załatwili sobie autentyczne blankiety paszportowe (skradzione z urzędu) oraz niezbędne narzędzia i pieczątki. Teraz wystarczyło tylko dobrze się zareklamować. W tym celu wspólnicy puścili po mieście famę, że pewne biuro okrętowe pomaga potrzebującym osobom. Oferta była skierowana do nieszczęśników, których los zmusił do opuszczenia kraju, a którzy nie mogli tego zrobić oficjalnie. Szybko okazało się, że chętnych na lewe paszporty jest wielu. Najlepszymi klientami Rabinowicza i Teichera byli poborowi, uchylający się od służby wojskowej. Ale nie brakowało również emigrantów z Wołynia, którzy na Zachodzie pragnęli znaleźć szczęście.
Nielegalna spółka się rozrastała. W różnych miastach powstawały punkty informacyjne. Ich zadaniem było kierowanie interesantów do głównej siedziby firmy w Białymstoku.
Do towarzystwa okrętowego "Królewsko-Holenderski Lloyd" zgłosił się pasażer z podejrzanym paszportem. Przyciśnięty przez funkcjonariuszy szybko wskazał miejsce, w którym nabył lewy dokument. Teraz stróże prawa bez problemu ustalili tożsamość fałszerzy paszportów. Gdy ci załatwiali swoje ciemne sprawy w Warszawie, zostali poddani wnikliwej obserwacji. Policjanci czekali tylko na odpowiedni moment i zgarnęli przestępców.
Kamil Śleszyński