czwartek, 5 kwietnia 2018

Nie trać głowy i miej tupet

 

   W styczniu 1924 r. Liza Ajer, zamieszkała przy ul. Giełdowej 6, wyjechała wraz z dziećmi na zimowe ferie.
Tydzień później w domu tym pojawili się trzej mężczyźni, którzy otworzyli wytrychem drzwi do mieszkania pani Ajerowej i najspokojniej w świecie zaczęli plądrować szafy, kredensy i biurka. Wydobywali ze środka garderobę i inne cenne przedmioty. Cały ten majdan ładowali do przyniesionych ze sobą worków.
  Wkrótce przed dom przy ul. Giełdowej zajechały sanie zaprzężone w dwa konie. Złodzieje wynieśli swój łup i umieścili na saniach. Sąsiad z przeciwka, który zainteresował się całą operacją, otrzymał odpowiedź, że jest to tylko zwykła przeprowadzka, jeden z włamywaczy zaproponował mu nawet, aby pomógł w wynoszeniu mebli.
  Kiedy rodzina Ajerów wróciła z wakacji, była oczywiście mocno zmartwiona. Policjantom z Ekspozytury Urzędu Śledczego pomimo starań nie udało się odnaleźć tupeciarskich opryszków, ani skradzionych rzeczy.
  Inna przygoda spotkała jesienią 1927 r. Zelmana Jezierskiego, prowadzącego zakład fryzjerski przy Rynku Kościuszki 3. Do jego salonu zaszło dwóch klientów, zażyczyli golenie. Mistrz brzytwy i nożyczek wykonywał zlecenie i jednocześnie bawił swoich gości rozmową. Ci byli bardzo ciekawi, jaka jest cena poszczególnych narzędzi fryzjerskich i innych zawodowych przedmiotów. Interesował ich też dzienny utarg fryzjerni. Po skropieniu się wodą kolońską grzecznie opuścili salon.
  Kiedy następnego dnia pan Jezierski przyszedł do swojego zakładu, zdumiał się niezmiernie. Drzwi były wyrwane z zawiasów, a w środku lokalu wielki bałagan. Przybyła policja. Szybko okazało się, że zniknęły fryzjerskie narzędzia, a nawet wieszaki na ubranie.
  Wiele miesięcy później ujęto w Warszawie dwóch gagatków, którzy bawiąc w Białymstoku, obrabowali kilku fryzjerów, w tym i Zelmana Jezierskiego. Okazało się także, że zapotrzebowanie na narzędzia fryzjerskie złożył Abram Krauze, zawodowy paser fryzjerskich akcesoriów.
  W pierwszej połowie lat 20. klasą samym dla siebie był znany również na bruku białostockim stołeczny złodziej i oszust Dawid Dąb. W 1924 r. sąd udowodnił mu aż 142 przestępstwa popełnione zarówno w Warszawie, jak i na prowincji. Dąb miał w swoim repertuarze wiele rozmaitych sztuczek. Do każdej roboty zakładał inny strój, golił bądź zapuszczał wąsy, przylepiał sztuczną brodę, zmieniał okulary i laski. Właśnie dlatego policja warszawska, białostocka i inne z całego kraju nie mogły połączyć go z różnymi kradzieżami.
  Dąb upodobał sobie zwłaszcza robotę w sklepach jubilerskich. Zachodził tam zwykle jako bogaty, wymagający ziemianin z Kresów. Inną sztuczką stosowaną przez pomysłowego oszusta, było wyłudzanie towarów za pomocą sfałszowanych rachunków.
  Sposób był niesłychanie prosty. Najpierw płacił niewielki zadatek, później zmieniał sumę na otrzymanym pokwitowaniu. Po dodaniu niewielkiej kwoty, wychodził ze sklepu z różnymi atrakcyjnymi towarami. Również zabawiał się w ten sposób, że odbierał z lady sklepowej przedmioty zamówione i zapłacone przez innych klientów. Proceder ten wymagał zimnej krwi i dużej pewności siebie.
  Dąb jednak lubił ryzyko. Naciął się dopiero w sklepie futrzarskim. Zamówił kilkanaście najpiękniejszych skórek i polecił je odnieść pod wskazany adres. Tam miał uregulować rachunek. Na schodach wskazanego domu spotkał woźnego sklepowego z pakunkiem., Sprytnie zamienił paczkę na inną i odmówił zakupu. Woźny odniósł pakunek do sklepu, a tam się okazało, że drogie futerka zostały zastąpione jakąś lichotą. Zdesperowany woźny rozpoznał Dęba kilka miesięcy później na ulicy i wskazał policjantowi. Sześć lat więzienia to była cena za owocną działalność króla szopenfeldu.


Włodzimierz Jarmolik

Św. Rocha 10. Posesja rodziny Pastorów

 

   Najwcześniejsze informacje o tej nieruchomości pochodzą z 1864 r. Stanowiła ona część większej działki sąsiadującej od północy z cmentarzem parafialnym przy kaplicy pw. św. Rocha oraz od zachodu z posesją należącą do cerkwi prawosławnej pw. św. Mikołaja. 
  Posesja została wydzielona w 1877 r. Tego roku wykupił ją od włościan gminy Białostoczek Johann Wilhelm Pastor. Od tej chwili do II wojny światowej to on i jego potomkowie pozostawali właścicielami nieruchomości przy ul. św. Rocha 10. 
  Co wiemy na temat rodziny Pastorów ? Protoplasta rodziny, Johann Wilhelm urodził się w 1818 r. w miasteczku Burtscheida, dziś stanowiącym dzielnicę Akwizgranu. Najprawdopodobniej przybył na teren Królestwa Polskiego w latach 30. XIX w., po czym trafił do Supraśla, gdzie odnotowano go w 1846 r. Był żonaty z Otylią Rothert i tego roku na świat przyszedł jego pierwszy syn Wilhelm Otto. W metryce chrztu odnotowano, że Johann Wilhelm był „właścicielem fabryki”, co potwierdza przypuszczenie, że jego podróż z okolic Akwizgranu do Królestwa Polskiego (najpewniej do Zgierza lub Łodzi), a następnie do Supraśla, związana była z pracą w rozwijającym się przemyśle tekstylnym.
  W 1847 r. małżonkom urodziła się córka Maria Zofia. Na przełomie lat 50. i 60. XIX w. Johann Wilhelm i Otylia Pastorowie przeprowadzili się z Supraśla do podbiałostockich Dojlid, gdzie znaleźli zatrudnienie w jednej z fabryk włókienniczych. Tu urodził się ich kolejny syn Maksymilian Leopold (1852 r.). Jakiś czas później mieszkali już w Białymstoku,  w następnych latach przyszli na świat  Karol Ryszard (1856), Eugeniusz Aleksander (1864) oraz Hugo Teodor (data urodzin nieznana). Nie wiadomo, gdzie dokładnie mieszkali Pastorowie przed 1877 r., ani gdzie mieścił się ich zakład.
  W 1877 r. Pastor kupił posesję przy ul. św. Rocha, gdzie wkrótce postawił dom, o którego istnieniu dowiadujemy się w 1883 r. Co ciekawe, w 1852 r. Johann Pastor rozpoczął dodatkową działalność handlową, zakładając jeden z pierwszych w mieście sklepów dostarczających farb anilinowych. Warto wspomnieć, że w latach 50. XIX w. Dojlidach mieszkał Emil August Pastor, niewątpliwie brat Johanna Wilhelma. Był on synem Johanna Antoniego Heinricha Pastora, urodzonym również pod Akwiz- gran em.
  W 1852 r. ożenił się z pochodzącą z Supraśla Fryderyką Wilhelminą Luisą Klein, zachodziły więc między nimi wyraźne powiązania rodzinne i zawodowe. W 1869 r., tego samego dnia, zawarte zostały dwa śluby najstarszych dzieci Johanna Wilhelma: Wilhelm Otto ożenił się z Augustą Albertyną Arndt, córką przedsiębiorcy z Knyszyna, natomiast Maria Zofia wyszła za brata Augusty Albertyny, Friedricha Juliusa Arndta. W 1887 r. Maksymilian Leopold ożenił się z Marią Otylią Wagner, natomiast Hugo Teodor z Marią Wilhelminą Auguer. Johann Wilhelm Pastor zmarł w 1885 r., zaś wdowa po nim pięć lat później.


    Dopiero 8 marca 1895 r. w Petersburgu, gdzie mieszkała wówczas część spadkobierców, potomkowie Johanna podzielili się prawami do otrzymanej w testamencie nieruchomości w ten sposób, że pełnię władzy nad nią otrzymał Hugo Teodor Pastor. W 1914/1915 r. razem z młodszym bratem mieszkał Maksymilian Leopold (pisany zwykle jako Maks).
  Księga adresowa z 1897 r. odnotowuje, że synowie Johanna Wilhelma prowadzili we własnym domu przy ul. św. Rocha skład węgla (co mogło być przyczyną, dla której Pastorowie kupili dom w pobliżu stacji kolejowej) oraz agenturę towarzystwa ubezpieczeniowego „Petersburg”, jednego z najstarszych i największych w Rosji.
  Agentura i skład węgla działały do I wojny światowej (wymieniają je księgi adresowe z lat 1913/1914). W 1913 r. mieszkała tu Maria Szers zewicka, nauczycielka rękodzieła w Instytucie Imperatora Mikołaja I (dawnym Instytucie Panien Szlacheckich) oraz Ryszard Otto, będący w tym roku członkiem Rosyjskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.   W okresie międzywojennym nadal funkcjonowała firma węglowa dzieci Johanna Wilhelma. Maksymilian Leopold żył jeszcze w 1926 r., prowadził wówczas pod omawianym adresem istniejącą od 1852 r. firmę sprzedaży farb, natomiast w 1932/1933 r. mieścił się tu także dom sprzedaży komisowej.
  Pod koniec lat 20. XX w. właścicielką posesji przy ul. św. Rocha 10 została córka Hugo Teodora, urodzona w 1885 r. Maria Wilhelmina, nosząca po mężu nazwisko Spaska.
  W 1929 r. odsprzedała ona część nieruchomości Dymitrowi Maciejewskiemu, co doprowadziło do powstania dwóch posesji przy ul. św. Rocha 10 i 10/2. Wkrótce po 1929 r. Maciejewski zbudował murowany dom, który niedawno został rozebrany. Spaska była właścicielką pozostałej części ojcowizny do 1937 r., gdy odsprzedała ją Antoniemu Karpińskiemu. Zarówno Maciejewski, jak i Karpiński zostali odnotowali jako posiadacze praw własnościowych jeszcze w 1941 r.


Wiesław Wróbel
Biblioteka Uniwersytecka w  Białymstoku