piątek, 22 grudnia 2017

Jak zabawa to w parku miejskim

 

   Białostockie parki w letnie popołudnia przeżywają oblężenie. Tak samo było i przed wojną. Mało tego. W ogrodowym pawilonie odbywały się eleganckie wernisaże, odczyty. Ale i tak hitem marketingowym w ogrodzie miejskim noszącym imię księcia Józefa Poniatowskiego była reklama świetlna ustawiona w 1922 roku.
  O koncesję na ustawienie tej nieznanej dotychczas w Białymstoku formy reklamy wystąpiła do magistratu redakcja "Dziennika Białostockiego". W ślad za jej uzyskaniem w centralnej części ogrodu zamontowano dużą drewnianą ramę z rozpiętym na niej płótnem, na którym "codziennie wyświetlane będą ogłoszenia najpoważniejszych firm miejscowych i zamiejscowych".
  Chętnym do umieszczenia swoich anonsów oferowano abonamenty miesięczne, a nawet i na cały sezon, czyli od maja do końca września. Ci, którzy skorzystali z tej nowości byli zadowoleni, bo szybko okazało się, że reklama dźwignią handlu. Tym bardziej skuteczne to były zabiegi, gdyż w ogrodzie wieczór w wieczór odbywały się rozmaite atrakcje.
Tłumy publiczności przychodziły na niedzielne koncerty. Tak też było w maju 1922 roku. Wielkim uznaniem cieszyły się występy orkiestry policyjnej, która "znakomicie wywiązała się ze swego zadania".
  Pogoda sprzyjała, więc bawiono się wyśmienicie. Był tylko jeden szkopuł, a mianowicie ogród otwarty był do godziny 23, a dozorcy ku niezadowoleniu publiczności już od 22 wypraszali ją i pół godziny później zamykali bramy. Do magistratu płynęły w tej sprawie liczne skargi. Domagano się nawet przedłużenia godzin otwarcia do północy, ale bezskutecznie.
  Szczególną popularnością cieszyły się zabawy z których dochód przeznaczany był na cele charytatywne.
Organizatorzy zabiegali o to, aby program był tak atrakcyjny by przyciągał jak największe rzesze publiczności. Ta, bawiąc się, nie szczędziła datków na zbożne cele. W czerwcu 1926 roku zorganizowano w ogrodzie coroczną zabawę na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża. Bilety na nią sprzedawano po złotówce, a dla młodzieży szkolnej i żołnierzy po 50 groszy.
  Zabawa zaczynała się o godzinie 17, ale już wcześniej przed bramą do ogrodu stał spory tłum chętnych do wejścia. Zapowiedziano, że będą tańce, do których miały przygrywać aż dwie orkiestry wojskowe.

 
   Jednak największym magnesem przyciągającym setki białostoczan był program artystyczny. Zaczynał się o godzinie 19. Gwiazdą wieczoru był "trupa arabska z cyrku Medrano". Pamiętać trzeba, że Medrano był jednym z najlepszych polskich cyrków. Nic też dziwnego, że to, co zostało pokazane w Białymstoku wzbudziło aplauz publiczności.
  Oto na oczach białostoczan "Susi - Ali wypił 40 szklanek wody i wypuścił ją fontanną, zjadł suchą farbę w dwóch kolorach i zwrócił ją fontanną w stanie rozpuszczonym, połknął żywe żaby i zwrócił je żywemi, wypił garniec nafty i wypuścił ją ognistą fontanną". Licznie zgromadzeni panowie zachwycali się powabem i sex appeal`em panny Mary, która demonstrowała indyjski taniec brzucha.
  Przynajmniej raz w miesiącu w ogrodzie miejskim musiało zaistnieć prawdziwe wydarzenie. Na to z 11 lipca 1926 roku czekali wszyscy. Oto w niedzielne popołudnie zapowiedziano występ "ze wspaniałym koncertem orkiestry 42 pułku piechoty". Zespół pod batutą kapelmistrza Jana Hryniewicza ku rosnącemu zachwytowi publiczności wykonał "Straszny dwór Moniuszki". Chyba chodziło tu o mazura lub uwerturę, ale recenzent pominął ten szczegół. Dalej wojskowi odegrali czardasza z całkiem dziś zapomnianej opery "Duch wojewody" Ludwika Grossmana. Rzęsistymi oklaskami nagrodzono popularnego "Menueta" Ignacego Jana Paderewskiego. Wielkie wrażenie na słuchaczach zrobiła uwertura do "Lohengrina" Ryszarda Wagnera. Wykonano też cały szereg "innych poważnych utworów swojskich i obcych kompozytorów".
  Po koncercie "urządzona została zabawa urozmaicona dancingiem". Sukces wieczoru był niebywały. Narzekano tylko na stan ławek w ogrodzie, które były stare i w większości połamane, wobec czego "publiczność nie miała z nich żadnego pożytku". Apelowano więc do władz miejskich, aby tego stanu "dłużej nie tolerowały", bo przecież ogród ten " jest bądź co bądź ośrodkiem reprezentacyjnym naszego miasta".
  Na sierpień tegoż 1926 roku zapowiedziano "niebywałą dotychczas okazję dla miłośników muzyki". Był nią koncert "olbrzymiego zespołu ośmiu orkiestr, z przeszło 150 instrumentami". Ta mega orkiestra wykonała utwory "najwybitniejszych kompozytorów świata".

Andrzej Lechowski